6 czerwca 2014

A jak smakuje: miód manuka.

Czasu tak mało, nauki tak dużo. Sesjo, wut ur doin, sesjo, staph!

A tak na poważnie, nie ogarniam. Nieważne, jak wiele zrobię w ciągu dnia, im tak zostaję 3 kroki w tyle. Chyba najwyższy czas puścić wodze. Ciągłe wstrzymywanie cugli daje się we znaki.

W ramach odskoczni od piętrzących się obowiązków i powinności, krótka wizyta tutaj, by zdać sprawozdanie - obiektem recenzji będzie tym razem miód manuka. Zdobyty w ramach wygranej, co by utwierdzić mnie w przekonaniu, by nigdy nie mówić nigdy (bo przecież w końcu nic do tej pory nigdy nie wygrałam, to dlaczego tym razem miałabym wygrać?). A jednak.

 Zamierzam skupić się tylko i wyłącznie na samym obiekcie - w celu zdobycia szczegółowych informacji, czym w ogóle jest miód manuka i co to takiego, odsyłam  do mnożących się obecnie artykułów dostępnych w sieci, traktującym o wartościach i właściwościach tego miodu.



W ramach wygranej otrzymałam słoiczek miodu o gramaturze 250 gram. Samo opakowanie jest jak dla mnie pomysłowe - wykonane z elastycznego, miękkiego tworzywa, nie przepuszczającego światła. 
Ale, ale - do sedna!
Z niecierpliwością otworzyłam wieczko, by dokładnie przyjrzeć się zawartości słoiczka. Miód jest w barwie nasyconej żółcieni, na pograniczu z oranżem. W konsystencji - lepki, ciągnący się i lejący. Bardzo łatwo nabiera się go łyżeczką i bez zbędnych trudności miesza się z innymi produktami (sprawdzone: sos/marynatę można sporządzić na bieżąco, od zaraz, bez konieczności wcześniejszego przygotowania). 
Smak: nietypowy. Szczerze mówiąc, nie porównałabym go ze smakiem tradycyjnego miodu, choć to rzecz oczywista, że już od pierwszej łyżeczki wie się, z czym ma się do czynienia. W moim odczuciu miód manuka jest dużo słodszy, jednocześnie wyczuwa się w nim nutę orzeźwiającej kwaskowatości. Gdybym miała porównać go z jakimkolwiek miodem, z pewnością wskazałabym miód rzepakowy. Ewentualnie miód rzepakowy z domieszką kilku kropel cytryny ;)
Miód manuka bardzo polubiłam w wersji pitnej (!) - dodaję go wraz z cynamonem (w wersji na bogato!) do chłodnej, przegotowanej wody. Wypijam od razu lub zostawiam na godzinkę do odstania i przegryzienia się z cynamonem. Świetnie sprawdza się też w proporcji 50:50 z melasą buraczaną jako dodatek do owsianki lub batoników owsianych - najprostszy sposób na uzyskanie smaku toffi. 
Manuka jest o tyle wygodny, że cechuje się bardzo elastyczną, na wpół płynną konsystencją - taką samą, jaką można zaobserwować w przypadku świeżego, niepasteryzowanego miodu. 
Przyznam szczerze, że gdybym nie została jednym z laureatów i nie otrzymała rzeczonego słoiczka, to najprawdopodobniej nie miałabym okazji spróbować miodu manuka z prostych przyczyn - jak na swą gramaturę, cena jednego słoiczka jest bardzo wysoka. Zdaję sobie sprawę z dobrotliwych właściwości manuki, ale równie cenne są tradycyjne, polskie miody (o ile naprawdę są to miody!). Nie mniej jednak wygrana sprawiła mi dużo radości i nie ukrywam, że pozwalam sobie na skosztowanie manuki "od święta", gdy chcę siebie samą nagrodzić ;) Bo dobry, i już!

4 komentarze:

  1. Zawsze chciałam spróbować tego miodu ale ta cena...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjaciółka mi przywiezie surowy miód manuka :) Nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń