14 czerwca 2014

(No-coffee) coffee ice-cream.

Sesja trwa w najlepsze. Kanji, kanji wszędzie, struktury gramatyczne plączą się w mojej głowie na kształt niesfornego kołtuna, a odpowiednia kolejność stawiania kresek nokautuje mnie raz za razem. I kiedy udaje mi się na zasadzie gry skojarzeń zapamiętać, że zapis słowa wiek to poniekąd rok w towarzystwie zęba w aktualnie dziejącym się momencie, to mija chwila, zanim przyswoję sobie, że obecność oddziału wojskowego w określeniach przepychu, świetności i błysku nie jest czymś dziwnym. 

Swoją drogą, wstydzić się to inaczej chować serce w ucho. Ot, taka własna interpretacja, skuteczna na zapamiętanie tego czy owego znaku. 

Czyli z nauką języków nigdy nie jest nudno. 

A na czas, gdy z uszu leci para, najlepsze lody. Kawowe, a jednak nie kawowe. Ot, psikus.

  • zmrożone banany (6-8)
  • truskawki (3/4-1 szklanka)
  • czubata łyżeczka karobu
  • czubata łyżeczka karobu
  • cynamon, hojnie, od serca
  • cykoria rozpuszczalna, płaska łyżeczka
Banany najlepiej zmrozić przez około 3 godziny. Zmiksować z pozostałymi składnikami na aksamitną masę. I już. Lody najlepsze od razu.

Dodatek cykorii wnosi ciekawy akcent i nadaje lodom delikatny, kawowy posmak. To dobre rozwiązanie dla nie-kawoszów takich jak ja, którzy kawy nie trawią, ale czasem nęci ich jej aromat.

A na koniec bonus. Czyli stan ducha raczkującego poligloty. (och, jakże się utożsamiam z Bobii-sanem!)


4 komentarze:

  1. O, to już wiem na co moje banany z zamrażalnika wykorzystam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. W zamrażalniku posiadam ukryte 26 bananów ... chyba będzie bardzo wesoło ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, mnie nie bez powodu zwą Czitą ;p banany sprowadzam nie na sztuki, ale kilogramami ;)

      Usuń