19 kwietnia 2014

Oczekując.

W ciągłej krzątaninie w kuchni, między zaglądaniem do piekarnika a lepieniem falafli, wpadam tu na chwilę, by życzyć Wszystkim smakoszom i kuchcikom Świąt Wielkiej Nocy pełnych nadziei, radości i wiary. Wiary w to, że dobro zwycięży, że świat może stać się lepszy, że śmierć nie jest końcem. Oby tegoroczna Wielkanoc zapisała się w Waszych sercach wspomnieniem wzajemnego uśmiechu, spojrzeń pełnych wdzięczności i niegasnącej radości. Sobie również ośmielam się życzyć upragnionego poczucia beztroski, w której nie martwię się dniem jutrzejszym, ale żyję pełnią, jestem tu i teraz. Beztroski, dzięki której nie gonię do przodu, nie wybiegam naprzód ani nie cofam się i nie uciekam w to, co już było. 


Pamiętajmy o drobnych gestach względem siebie. O drobiazgach, które potrafią wiele zmienić. O akcentach, przez które wyrażamy naszą troskę o dobre samopoczucie innych. O tym, by swą radość uzewnętrzniać i ubierać w widzialne kształty.

A tymczasem ja znów uciekam do kuchni, do parującego piekarnika, do lepienia falafli, przystrajania koszyczka na święconkę i kręcenia brownie. Tegoroczna Wielkanoc, pod względem kulinarnym, jest moim wielkim debiutem. A o jego odsłonie już wkrótce :)



W oczekiwaniu na wspólne śniadanie wielkanocne, zeszłoroczne. W tym roku gwiazdą zastawy będą króliczki, nie tylko serwetkowe ;)

12 kwietnia 2014

Cherry, cherry lady. Owsianka.

Dziś ponoć dzień czekolady, więc na tę okazję owsianka, czekoladowa. W typie "cherry lady", bo i bazą stanowiły pokrewne jej batoniki.


Często sięgam właśnie po takie rozwiązanie, przygotowując owsiankę. Sporządzam neutralną bazę, którą następnie mieszam z rozkruszonymi batonikami własnej inwencji. I chyba w takiej wersji owsianka smakuje mi najbardziej. Jest wtedy idealnie gęsta i klejąca. Jak roztopiony batonik.

Daktyle i wiśnie. Najlepszy duet wszechczasaów.


Baza:
  • 4 łyżki płatków owsianych
Płatki zalewamy wodą ponad poziom płatków, dodajemy od serca cynamonu i zostawiamy na około 15 minut.

Gdy baza gotowa, przechodzimy do części właściwej, czyli "pimp my porridge".

Do bazy owsiankowej dodałam pozostałości batoników cherry lady bars 
Równie dobrze sprawdzi się pasta daktylowa (zmiksowane na mus daktyle) lub miks wybranych, ulubionych bakalii. Batoniki były o tyle dobrym rozwiązaniem, że zagęściły owsiankę i podniosły jej walory smakowe znacznie bardziej, niż tradycyjne słodzidło.
A żeby było jeszcze bardziej słodko i czekoladowo, można okrasić posiekaną czekoladą. Tak "spimpowaną" owsiankę pozostawić na kilka godzin, a najlepiej na całą noc do przegryzienia smaków. Rano - zajadać w najlepsze.


8 kwietnia 2014

Kanapka bez chleba. + LBA po raz II

Nadchodzi wiosna, a wraz z nią sezon na dobre (bo nasze!) owoce i warzywa. Wypad na targ jest teraz dla mnie czystą przyjemnością! Uwielbiam kluczyć wśród zieleniących się straganów, dając nura w piętrzące się stosy sałat i innych zielonych pyszności. Lubię wymieniać się pozdrowieniami ze znajomymi sprzedawcami. Lubię mieć pewność, że zawsze zostawią dla mnie zapas produktów, które notorycznie u nich kupuję. Świadomość, że ktoś bezinteresownie dba nie tylko o swoje, ale także o potrzeby innych. 
Czasem nawet mała drobnostka wystarczy, by zapewnić dobry nastrój na cały dzień.

Powoli, powolutku, można wypatrzyć już nasze, krajowe cukinie. Stąd bardzo prosty pomysł na kanapki w wersji bez chleba, na lekko, w sam raz na idealne, wiosenne śniadanie. Cukinia wspaniale nadaje się jako podkład pod ulubione dodatki. Wystarczy pokroić ją na grube plastry, delikatnie posolić i opłukać po okołu 15 minutach, by usunąć goryczkę i nałożyć wybrane dodatki. Choć od pewnego czasu trzymam się reguł diety wegańskiej (i naprawdę, bardzo mi z tym dobrze), i tym samym jajek nie jadam, to umieszczam propozycję śniadania, jakie można przygotować komuś bliskiemu, lub smakoszy jajek we wszelkiej postaci.


kanapki bez chleba approved. Zdobyły uznanie ziomków.

Otrzymałam nominację do LBA od Agnieszki (blog Żona zrównoważona ) za co serdecznie dziękuję! Wyróżnienie mojego bloga znaczy dla mnie bardzo wiele - to taka nagroda za to co robię i utwierdzenie w przekonaniu, że warto. Świadomość, że mogę dostarczać inspiracji i dzielić się swoją pasją jest największą zapłatą i powodem do radości. Dlatego jeszcze raz dziękuję!

Co to takiego jest LBA i o co w tym wszystkim chodzi?

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie  obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

A oto moje odpowiedzi na pytania:

1. Najbardziej zaskakujące połączenie smaków jakie jadłeś/jadłaś to…
Połączenie szpinaku i banana, gdy spróbowałam go po raz pierwszy :) Jako ostatnie odkrycia stulecia uważam duet daktyli i wiśni oraz dressingu sałatkowego z masła migdałowego i sosu sojowego.

2. Gdybym był(a) warzywem lub owocem, byłoby to… ;-)
Zważywszy na ilości pochłanianych bananów, to pewnie bananem ;) Ale najchętniej zostałabym czereśnią.

3. Najczęściej gotuję…
Ostatnio gotowanie wypierają w głównej mierze wszelkiego rodzaju smoothies i sałatki. Mówiąc jednak ogólnie, najczęściej sięgam po kasze lub ziemniaki w mundurkach.

4. Ostatnio czytam…
Jako zagorzały książkofil, mam w nawyku sięgać po kilka tytułów na raz. Obecnie czytam Pasję według objawień bł. Katarzyny Emmerich, Kimono Lizy Dalby i Historię literatury japońskiej Mikołaja Melanowicza.

5. Bloguję, bo…
Lubię. Chcę dzielić się z innymi swoją pasją i wzajemnie wymieniać się inspiracjami.

6. Dziennie, blogowanie zajmuje mi…
Nie jestem w stanie regularnie, dzień po dniu, prowadzić własnego bloga, ale systematycznie, na bieżąco, sprawdzam wpisy innych blogowiczów.

7. Najbardziej mnie cieszy kiedy…
To, co robię, jest powodem radości innych, kiedy moje wysiłki przynoszą owoce i wszechogarniające poczucie wolności, radości i wdzięczności za to, co mnie otacza.

8. Jaką umiejętność chciałbyś/chciałabyś mieć a nie masz?
Gdybym mogła wybrać, to chciałabym być bardziej wytrzymała na ból.

9. Gdybyś mógł/mogła znaleźć się w dowolnym miejscu na świecie, to byłoby to…
Okinawa. Albo Kioto.

10. W wolnym czasie najbardziej lubię:
Tworzyć, w szczególności rysować, projektować kroje ubrań lub szkice postaci do celów własnych. Pitraszenie potraw relaksuje mnie w równym stopniu. I rzecz oczywista: czytanie i jazdę na rowerze.

11. To co najbardziej przyczynia się do mojego dobrego samopoczucia to sen, dieta czy sport?
Nieodłącznie styl jedzenia i rower :)

Chciałabym zaprosić do zabawy i nominować poniższe blogi:
1. Vegan Party Girl with soul of Vegan Housewife
2. Hot and cold
3. Green fork vege
4. Żółwik na tropie wege pyszności
5. My vegan kitchen
6. Co na wege obiad?
7. Niemięsojadka
8. Elf w kuchni
9. Blond Wege
10. Veganfotoku
11. Morgan wege kitchen

Oto lista moich pytać:
1. Danie, które nieodłącznie kojarzysz z wiosną?
2. Śniadanie - na słodko, czy na wytrawnie?
3. Smak dzieciństwa, który zawsze budzi wspomnienia?
4. Huczny bankiet czy kameralna kolacja? Dlaczego?
5. Jeśli miałabyś/miałbyś wybrać, jakie zwierzę odzwierciedla Twoją osobowość i dlaczego?
6. Danie, które koniecznie chcesz spróbować, choć masz pewne obawy...
7. "Książka, która ostatnio dostarczyła mi inspiracji"
8. Co sprawia, że czujesz się wolna/wolny?
9. "Iskra, która rozpaliła we mnie zapał do gotowania, to...?"
10. Słodkość, której nigdy nie jesteś w stanie sobie odmówić.
11. Wyobraź sobie, że tworzysz swój portret w oparciu o wybrane produkty. Jaki produkt/potrawa najlepiej odzwierciedliłaby Twoją osobowość?

Dziękuję każdemu blogowiczowi, który zechce dołączyć do zabawy :) 


6 kwietnia 2014

Ulubione, czekoladowe. Choć zielone.

- O nie, ile tu pestek! Ile daktyli zjada ta małpa!
- Hej, jeśli już małpa, to przynajmniej Czita! Albo lepiej Kiki! Ale nie nazywajcie mnie małpą!

Nie ukrywam swej natury i nie chowam jej pod dywan.
Tak, jestem bananożercą i dobrze mi z tym.
Zjadam niebotyczne ilości bananów, wcinam pęczki pietruchy i porywam daktyle z lodówki.

Dziś (i nie tylko dziś) rozpiera mnie energia. Motywacja wzbiera na kształt fali i raz po raz uderza natłokiem pomysłów o brzegi parującej od myśli głowy. 

Wszędzie wokoło już prawie sama zieleń! 

Tymczasem, pełna mocy i energii, dzielę się swoją ulubioną wersją smoothie. Słodkiego, mocno czekoladowego, choć - absurdalnie - na wskroś zielonego.

Lubię zieleń z wzajemnością. Dziś trochę o efektach tej obopólnej miłości.

..a ulubione smoothie, to tylko w ulubionym kubku <3

  • 6 dużych, dojrzałych, zmrożonych przez 2 godziny bananów
  • 8 świeżych, namoczonych w niewielkiej ilości wody daktyli (lub 10 suszonych, uprzednio namoczonych)
  • 300 g szpinaku
  • 2 obfite pęczki pietruszki
  • pełna łyżka karobu
  • łyżeczka kakao 
  • łyżeczka ekstraktu z suszonych śliwek (lub odpowiednio 4 namoczone suszone śliwki)
  • cynamon
  • łycha spiruliny
Wszystko zmiksować do uzyskania gładkiej konsystencji. Szamać od razu.

Choć zdarzają mi się jeszcze wpadki, to staram się na dzień dzisiejszy trzymać zasady 70-80% surowizny w ciągu dnia. Postanowienie spędzenia wakacji na surowiźnie nie jest wymyślnym kaprysem, ale przede wszystkim próbą. Bo podjęta przeze mnie decyzja nie sprowadza się jedynie do sfery żywieniowej. To nie tylko kwestia stylu odżywiania się. Owszem, chcę zmierzyć się z pewnymi problemami zdrowotnymi, ale przede wszystkim ćwiczyć się w wyrzeczeniach. Bo z dnia na dzień, dzięki wsparciu ważnych dla mnie osób, uświadamiam sobie, jak ważną rolę pełni w ludzkim życiu właśnie pragnienie prostoty, skromności i umiarkowania. Jak istotny, nie tylko dla mnie jako jednostki, ale także dla mojego otoczenia,jest mój styl życia, zachowanie, nastawienie. Bo to, w jaki sposób JA postępuje, wpływa na to, jak ktoś postępuje ktoś będący obok. 
Coraz wyraźniej dostrzegam pewne zmiany. W sobie i w swoim otoczeniu. 
Gdy zaczynam częściej się uśmiechać, inni też zaczynają częściej się uśmiechać.
Gdy przestaję fukać pod nosem i unosić się dumą, inni też przestają to robić.
Gdy potrafię śmiać się z siebie i odrzucać złość, inni też potrafią się na to zdobyć.

Wybór jest prosty. Albo, albo, nie ma nic pośrodku. Chcę podejmować się wyrzeczeń, by umacniać zarówno siebie, jak i ludzi wokół. Chcę być dla kogoś, a nie dla samej siebie. Chcę się uśmiechać dzień po dniu, nie odwracać się za siebie i zło dobrem zwyciężać.


1 kwietnia 2014

Cherry, cherry lady. Batoniki owsiane.

Kwiecień zaczynam od słodkości.
Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce jest zupełnie inaczej.


Dziś rano przysłuchiwałam się ptasim śpiewom. Tak bardzo bym chciała, by ten śpiew wypełnił mnie po brzegi, był we mnie i trwał już do końca.
Czasem chciałabym zamienić się w takiego ptaka. Odlecieć daleko i już nie wracać.


Najwyższa pora na owsianego batona:
  • szklanka daktyli (medjool)
  • 1/4 szklanki suszonych wiśni
  • 1 2/3 szklanki płatków owsianych
  • 2 garście suszonych owoców (polecam te drobne, jak morwa albo jagody goji)
  • cynamon, szczypta imbiru, opcjonalnie chili
  • pełna łyżka proszku maca (opcjonalnie)
Daktyle i wiśnie namoczyć w wodzie. Zmiksować (razem z wodą) z płatkami owsianymi, przyprawami i macą. Dodać ulubionego suszu, wyłożyć na foremkę, uklepać i odstawić na kilka godzin do lodówki. Gdy masa już trochę stężeje, a smaki się przegryzą, można się zajadać. 

Pomijając te przepisy, które mam jeszcze do nadrobienia, planuję umieszczać więcej posiłków czysto owocowo-warzywnych. Bo wiosna już za oknem, bo zbliża się ciepło, bo dążę do zwiększania surowizny dzień po dniu.
A już wkrótce mój sposób na najlepsze smoothie czekoladowe.