28 grudnia 2014

Być czeladnikiem inaczej. Czekoladowy warsztat.

Czas Świąt dobiegł końca, choć wciąż jest świątecznie. Za oknem podły mróz, na stópkach pluszowe skarpeciochy, mruczący kot na kolanach i kubek ciepłej herbaty. Do kompletu czekolada. Bo od wiek wieków czekolada najlepszym rozwiązaniem na zimowe mrozy.

Dziś czekolada niezwykła. Niepowtarzalna pod każdym względem. Począwszy od opakowania, przez kształt, na smaku kończąc. Czekolada, która zagina czasoprzestrzeń i przenosi w czasie do błogiego okresu dzieciństwa. Czekolada, dzięki której znów stajemy się małym dzieckiem, o policzkach umorusanych kakao, w spodniach przetartych na kolanach i dłoniach oblepionych ziemią. 
Dla mnie to wystarczający powód, by zacieśnić więzi z bohaterką dzisiejszego blogowego odcinka.

Przed Państwem dzieło z Czekoladowego Warsztatu, czekoladowa suwmiarka. Dlaczego suwmiarka? A dlaczego nie? Jeśli ktoś marzy(ł) o zostaniu czeladnikiem z krwi i kości, ma najlepszą ku temu okazję. A wybór jest spory. Od gwoździ, zębatek, śrub, pił i francuskich kluczy, na podkowach, zamkach i suwmiarkach zakończywszy. A choć mnie urzekła podkowa, to z całą pewnością i takową suwmiarką nie pogardziłam. W szczególności, że otrzymało się ją w prezencie.

Od początku.
Otwiera się torebkę świąteczną i co się widzi? Gazetę. Pomiętą gazetę, która kryje w sobie coś większego. Gdy się dobrze przyjrzeć, gazeta jest monotematyczna - treść skupia się głównie na czekoladzie i produkcji czekolady. Czyli jest trop. Rozkłada się gazetę i naszym oczom ukazuje się naturalnej wielkości, rdzawa w kolorze suwmiarka. Tak, rdzawa. Przywodzi na myśl narzędzie z dziadkowego warsztatu, gdzie zapomniane leżało odłogiem kilka lat, stopniowo pokrywając się warstwą złoto-miedzianej rdzy. Gdy go dotknąć, na opuszkach palców osadza się lekki jak piórko miedziany pyłek. A to nic innego, jak aromatyczne kakao.

Czekolada jest ciężka. Łamie się z trzaskiem i pozostawia na dłoniach drobinki kakaowego proszku. Nie topi się w rękach. Trudno opisać jej smak. Mi na myśl przychodzi tylko jedno: dzieciństwo.
Czekolada jest słodka, bardzo słodka. Ale tak inaczej słodka. Kojarzy się z długo wyczekiwanym czekoladowym mikołajem, jakiego chciało dostać się w ramach świątecznych łakoci. Albo tradycyjnym blokiem czekoladowym, przygotowanym przez babcię. Albo koglem-moglem. Słodka, ale aksamitna i delikatna, o głębokim posmaku kakao. Słodka i szorstka jednocześnie. Smak wyróżniający się niewyszukaną prostotą. Nic w tym dziwnego, bo w składzie ma raptem trzy składniki; masło kakaowe, kakao i cukier. 

Czekoladową suwmiarkę zakupiono na tradycyjnym jarmarku świątecznym, zorganizowanym krótko przed Świętami na starówce toruńskiej. Szukając informacji na temat producenta, wywiedziałam się na stronie, że wyroby Czekoladowego Warsztatu można pozyskać właśnie tę drogą: "jarmarczną". Nie są dostępne w sieciówkach, choć jak najbardziej można nawiązać bezpośredni kontakt z producentem odnośnie zakupu.Aby dowiedzieć się więcej, zachęcam do rzucenia okiem: Czekoladowy Warsztat

Czekoladowy Warsztat pozyskał moje względy. Dlaczego. Cechuje się oryginalnością i nietuzinkowością, stawia na prostotę, minimalizm i naturalność, uderza pomysłowością i co najważniejsze, cofa mnie w czasie, odejmując lat. To właśnie przez czekoladową suwmiarkę, tematem tegorocznych świąt stały się smaki dzieciństwa, wspominane z lubością i nutką nostalgii. Oby więcej takich smaków gościło w Waszym życiu, życzy Wam ciepło Królik.

Na koniec. Wpis nie jest sponsorowany i nie ma nic wspólnego z reklamą produktu. To tylko i wyłącznie subiektywna recenzja produktu i moja opinia jako konsumenta. 






3 komentarze:

  1. Widziałam takie różniaste czekoladowe narzędzia na jarmarku świątecznym w Poznaniu :) Patrząc na nią od razu można stwierdzić, że smakuje wspaniale ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam te narzędzia, czadowe są, cięzko rozpoznać że to czekolada.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja na rynku w Poznaniu kupiłam od nich zębatkę. Nie dość, że była piękna to jeszcze ten zapach! Cudo. Super pomysł!

    OdpowiedzUsuń