Do lata jeszcze daleko, ale ostatnim czasem coraz skuteczniej je przywołuję i coraz intensywniej je wspominam. Niewiele potrzeba, aby ugościć letnią porę pomimo nieokreślonej szarości za oknem.
Miało być coś w zupełnym oderwaniu od dzisiejszego walentynkowego szaleństwa. A tymczasem jest na wskroś różowo. Czyli witaj absurdzie, znów kłaniam się pokornie w kierunku polskich przysłów i w myśl powiedzenia "nigdy nie mów nigdy" uśmiecham się pod nosem. Po raz kolejny nic nie wyszło z mojego zarzekania się. A może to po prostu przeczucie zbliżającej się wiosny? Kto wie.
Smoothie pełne lata.
- pełna szklanka/kubek mrożonych, drylowanych wiśni
- pół dojrzałego ananasa
- pełna łyżeczka karobu
- opcjonalnie: po pełnej łyżeczce maca i białka konopnego
- cynamon, plaster świeżego imbiru
Wszystko zmiksować do gładkiej konsystencji. W przypadku blendera o słabszej mocy, mrożone owoce wyjąć z zamrażarki na pół godziny-godzinę przed przygotowaniem.
Smacznego. I oby każda łyżka przynosiła ze sobą moc letnich wspomnień.
Aż zachciało mi się lata ;)
OdpowiedzUsuńprawda? ja już czekam z niecierpliwością!
UsuńU mnie także smoothie i też na różowo ;)
OdpowiedzUsuńbo smoothie wygrywa w każdym kolorze :)
Usuń