8 grudnia 2013

Owsianka pomikołajkowa. Na bogato.

 Mikołajki są dla mnie ważnym etapem podczas oczekiwania na nadejście Świąt Bożego Narodzenia. Wspomnienie św. Mikołaja, a w szczególności jego czynów, uprzytamnia mi, co powinno być szczególne ważne w czasie przygotowywania się na nadejście Świąt. Że liczy się chęć obdarowywania drugiego człowieka, dzielenie się z nim tym, co mamy w sposób bezinteresowny, z pragnienia serca. Że wcale nie musi to być wielkie, opakowane lśniącą, brokatową wstążką pudło kryjące w swym wnętrzu "towar luksusowy", wystarczy drobiazg. Wystarczy świadomość, że ktoś poświęcił wiele, by obdarzyć mnie drobnym gestem. Niekiedy to tylko uśmiech, ważne, by był szczery i prawdziwy. Taki, przez który i ja się uśmiecham. Bo najważniejszy jest odruch serca w nieskrępowanym, czystym i prawdziwym porywie.

Mikołajki już minęły, ale ich wspomnienie zostało. Bo data 6 grudnia powinna każdemu przypominać, by dzień po dniu obdarowywać drugiego człowieka cząstką samego siebie. By dbać o świąteczną oprawę nie tylko od zewnątrz, ale przede wszystkim od wewnątrz. 

Dzisiejsze śniadanie było nieco spóźnioną celebracją Mikołajek. Świąteczne, trącące nutą piernika, choć piernika się w nim nie uświadczyło. Ot, taki psikus. Owsianka pełna sprzeczności. Rozgrzewająca, choć przecież zimna, w niewielkiej porcji, choć na bogato. Słowem, owsianka, która oddaje atmosferę Mikołajek - nie trzeba wiele, by poczuć pełnię.

Inspiracji zasięgnęłam z tego przepisu: Granola lodówkowa Genialny w swej prostocie to raz, dwa - stwarza duże możliwości i pełne pole do popisu. Moje wariacje są tego najlepszym przykładem.


Baza:
  •  szklanka płatków owsianych
  • 25 ml oleju kokosowego (rozpuszczonego)
  • przyprawy: cynamon, imbir, kolendra, gałka muszkatołowa, anyż, goździki, ziele angielskie, pieprz
  • 4 daktyle medjool (lub 8 suszonych)
  • dwie garści goji
Daktyle namaczamy w wodzie (centymetr ponad poziom daktyli). Olej podgrzewamy wraz z mieszanką roztłuczonych na proszek przypraw do momentu, aż przejdzie ich aromatem. Przelewamy przez sitko, miksujemy razem  z daktylami (nie odlewamy wody, w której się moczyły), mieszamy z pozostałymi składnikami. Masę wykładamy na foremkę i odstawiamy do lodówki. 

Owsianka właściwa:
  • 3 łyżki płatków owsianych
  • 2 łyżki jagód goji
  • cynamon
  • dodatki! - suszone maliny i wiśnie, owoce suszonej morwy
Mieszankę zalewamy wodą, ponad centymetr ponad jej poziom, zostawiamy do napęcznienia minimum na dwadzieścia-trzydzieści minut (w moim przypadku płatki z całym wkładem moczyły się całą noc). Następnie dodajemy taką ilość granoli lodówkowej, która odpowiada naszym gustom i zapotrzebowanie na słodkości (według mnie jedna czwarta lub jedna trzecia jej ilości jest optymalna). Porządnie wymieszać i rozbić na gładką, jedwabistą strukturę (na upartego, całość można delikatnie podgrzać, by rozpuścić cząstki granoli).
I już. Owsianka gotowa. Korzenna i aromatyczna, mająca w sobie coś z pierniczka. W szczególności, gdy okrasi się ją sowicie domowymi powidłami.

6 komentarzy:

  1. Ciekawy przepis :-)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie przyprawzyciekolorami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka owsianka musi być obłędna !
    Jedno z najlepszych zimowych śniadań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serdecznie polecam, naprawdę warto spróbować :)
      na zimowe poranki owsianki zdecydowanie najlepsze! :D

      Usuń
  3. mmmm, jak ciepło, jak pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owsianka jak zawsze niezastąpiona :) dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń