Nie znoszę kiszonej kapusty.
Próbowałam się z nią zaprzyjaźnić już kilkakrotnie. Za każdym razem próby te kończyły się kompletną klapą.
Jakby to rzec - choćby i nie wiadomo jak się starać, to i tak nic z tego.
Równocześnie jestem uparta. Do granic niemożliwości. Jak raz coś postanowię, to nie ma przebacz. Tak ma być i koniec. A postanowiłam sobie, że będę jeść więcej kiszonek. I co z tym fantem zrobić?
Skoro kiszona kapusta staje mi w gardle na samą myśl, to podejdę ją od innej strony. I dzięki zakulisowym działaniom, w chwili obecnej, jem kapuchę dzień w dzień. Tak ją przechytrzyłam! Taka dobra!
Kimchi - bo o niej mowa - przygotowywałam pierwszy raz w życiu. Z przepisu, który jak dla mnie okazał się idealny i do niego odsyłam: foodpornveganstyle - kimchi
Na pewno będę sięgać po niego jeszcze nie jeden raz. To dzięki niemu kiszona kapucha już mi nie jest straszna <3
Podaję za oryginałem, z lekkimi modyfikacjami w mojej wersji:
- 1,5-2 średniej kapusty pekińskiej (pokrojonej w paski bez głąba-białej twardej części)
- 14cm rzodkwi Daikon
- 5 cm kawałek pora
- 1 średnia marchew
- 1 średnia dymka z pęczkiem szczypiorku
- 1 jabłko (obrane i pokrojone w kostkę) (nie dodałam)
- 350g przecieru pomidorowego
- 7 dużych ząbków czosnku (wyciśniętych)
- gruby (ok. 7cm długi) kawałek imbiru (starty)
- 1,5 łyżeczki chili w proszku (dodałam 0.5 łyżeczki chili i łyżeczkę słodkiej papryki
- 1 łyżka sosu sojowego lub 1 czubatą łyżkę jasnej pasty miso(użyłam 1.5 łyżki sosu tamari)
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka brązowego cukru (zamiast cukru użyłam 1 łyżkę miodu lipowego)
PRZYGOTOWANIE:
1.Pierwszym etapem przygotowania Kimchi jest pokrojenie i wstępne ukiszenie kapusty. Istnieje wiele sposobów które można znaleźć w innych przepisach jednak my będziemy korzystali ze sprawdzonego i najpraktyczniejszego z nich. Po wykrojeniu głąba i pokrojeniu kapusty w paski myjemy ją pod bieżącą, letnią wodą np na sicie. Następnie wilgotną przekładamy do foliowej reklamówki i sypiemy tam ok 2 łyżki soli dokładnie wcierając ją w kapustę. Reklamówkę szczelnie zawiązujemy i umieszczamy w garnku/misce (np. glinianej). Przyciskamy czymś z góry aby kapusta pod wpływem soli i ciężaru puściła sok. Zostawiamy ją na ok 6 godzin w pokojowej temperaturze (ok 18 stopni).
2. Kapustę wyciągamy z reklamówki i płuczemy pod bieżącą wodą. Wodę powstałą wskutek wstępnego kiszenia zachowujemy aby dodać ją później do reszty składników.
3. Kapustę mieszamy z pokrojonymi warzywami a następnie z zaprawą poprzez dokładne jej wcieranie. Całość przekładamy do dużego, wysterylizowanego słoja lub pojemnika który można szczelnie zamknąć.
Układamy mocno ubijając. Zawartość nie powinna przekraczać 3/4 pojemności słoja. Należy pamiętać aby unikać plastikowych pojemników, które wchodzą w niezdrową dla nas reakcję z wydzielającym się pod
wpływem fermentacji kwasem. Następnie zalewamy przygotowaną wodą ze wstępnego kiszenia (punkt 2).
4.Po zakręceniu słoika zostawiamy kimchi przez min 1 tydzień w temperaturze ok 10 stopni - najlepiej wynieść słój do piwnicy. Nie można słoja otwierać ponieważ bakterie rozkładające cukry na kwas mlekowy rozwijają się w środowisku beztlenowym. Wydzielający się podczas kiszenia sok wypchnie powietrze do góry pojemnika, powodując fermentację. Kiedy już otworzymy słój z kimchi należy je zjeść w ciągu tygodnia lub w przeciwnym wypadku porozkładać do mniejszych słoików i zapasteryzować.
Ojej, ojej! Też chcę zrobić kimichi!
OdpowiedzUsuńNim to się pewnie stanie minie milion dni ...
oj tam, oj tam, lepiej później niż wcale ;) a naprawdę warto!
Usuń