4 września 2013

Wariacje kulinarne na temat: sushi

Obecnie nie ma chyba osoby, który nie miałaby zielonego pojęcia na temat tego, czym jest sushi. Nawet jeżeli nie miałaby za sobą doświadczenia spróbowania tego dania, to z całą pewnością samo pojęcie "sushi" nie byłoby obce. Nieważne, czy skojarzenia byłyby bliższe lub dalsze prawdzie - coś już pod kopułką dzwoni.

Niewątpliwie, sushi ostatnimi czasy zdobywa coraz większą popularność. Do tego stopnia, że dla leniwych dostępne są gotowe już zestawy, czekające w niewielkich pojemniczkach na potencjalnego wielbiciela japońskiej kuchni, wołając spośród zafoliowanych rybnych filetów - tutaj, tutaj jestem! Weź mnie! Biedny Jiro*, na sam taki widok chyba serce pękłoby mu z żalu!

Sushi jest daniem, które dużo wymaga, ale sporo także oferuje. Jest w stanie odwdzięczyć się za czas i energię mu poświęconą. To, co mu się daje, ono zwraca w stukrotnej postaci. A im więcej uwagi i uczucia mu się ofiaruje, tym większą niespodziankę przynosi w ostatecznym rezultacie. Nawet wtedy, gdy jest się królem amatorów, gdy brak podstawowych surowców, gdy - chcąc nie chcąc - dopuszcza się do profanacji. Sushi rozumie i docenia przede wszystkim dobre chęci.

Sushi bardzo uproszczone. Bo minimalizm to podstawa!

Sushi minimalistyczne:
  • płaty nori
  • ryż brązowy
  • czarna fasolka
  • dodatki: ogórek, papryka, sałata, szczypior
  • szczypta soli morskiej
Tak jak widać - to by było na tyle. Żadnego sosu sojowego, ani kropli octu ryżowego - nic, nic, nic. Totalna profanacja. A powód zupełnie przyziemny - sos sojowy skończył się dawno temu, octu ryżowego na składzie nie posiadam...A że chęć na sushi była ogromna, ratowałam się tym, co miałam. Jiro, wybacz! Nie bij!

Ryż przygotowałam dokładnie według receptury na kleik (klik w link), fasolkę azuki zastępując czarną. Przestudzony ryż nakładam na płat nori i wykładam suto ulubionymi dodatkami. Brzegi nori zwilżam delikatnie wodą i za pomocą maty formuję elegancki rulonik, który następnie tnę ostrym nożem na kilka części. Sushi serwuję na kilku ubitych łychach pozostałego ryżu, wespół z chrupkim ogórasem, jako że jestem łakomczuch nad łakomczuchy i ryżu nigdy dość!

*Jiro śni o sushi, do oglądania - marsz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz