9 sierpnia 2013

Kleik wjeżdża na stół!

Lubię ryż w każdej postaci.
Spójrzmy prawdzie w oczy - jest praktyczny. Można go przyrządzić na milion sposobów i nigdy się nie znudzi. Czy postawisz na słodycz czy raczej dasz szansę nutce pikanterii - wybór należy do Ciebie. Ja jestem w stanie wyjadać ryż łychami, zajadać się nim bez umiaru i delektować się jego naturalnym smakiem.

W dni, kiedy człowiek teoretycznie jest w stanie żywić się tylko i wyłącznie solidną dawką słońca, stawiam na coś lekkiego i delikatnego. Teoretycznie, bo praktyka pokazuje zupełnie inny skutek i owocuje wypełnionym po brzegi garnkiem i jeszcze bardziej wypełnionym brzuchem.

Dziś daniem dnia stał się kleik ryżowy. Niepozorny, poczciwy, mało atrakcyjny. Ale aksamitny i subtelny, łagodnie rozpływający się w ustach. Mało inwazyjny, w naturalnej, czystej postaci, gdzie ryż jest ryżem i nie udaje niczego innego. To jedna z tych potraw, która nie przybiera innej, złudnej maski, kryjąc się pod kamuflażem przypraw i mnóstwa składników. 
To taka poczciwina, której daleko do upudrowanych i strojnych dam, a choć udział w salonach mu nie przysługuje, to swą szlachetnością i szczerością jest w stanie uatrakcyjnić najzwyklejsze poletko zrekompensować brak luksusów.

Prosto. Smacznie. Bez pośpiechu.

Czas na kleik.

Składniki:
  • 1 szklanka ryżu (użyłam brązowego)
  • 3 łyżki fasolki azuki
  • 5-7 szklanek wody (w zależności od konsystencji, jaką chce się uzyskać)
  • szczypta soli

Przygotowanie:
Ryż i fasolkę zalać na noc wodą (oddzielnie). Następnego dnia odsączyć, wsypać do gara, zalać co najmniej pięciokrotną ilością wody i gotować na niewielkim ogniu, pod przykryciem, do momentu, kiedy ryż i fasolka wchłoną całą wodę. Nic trudnego. A dla tych, którzy mogą poszczycić się posiadaniem garnuszka do gotowania ryżu, to już przysłowiowa bułka z masłem!

Przepis zaczerpnęłam ze stronki: Brown rice porridge!
Odsyłam bezpośrednio do linku tym bardziej, że podano moc wskazówek odnośnie sposobu przyrządzenia takiego ryżu.
Stronkę polecam gorąco, znaleźć można sporo inspiracji. Przepis na ryżową owsiankę bardzo mnie zafascynował i choć nie dowierzałam, że szklanka ryżu będzie w stanie poradzić sobie aż z taką ilością wody, to muszę przyznać, że rezultaty przerosły moje oczekiwania. Zarówno ryż, jak i fasolka zabawnie "napuchły" pod wpływem dwukrotnej ilości wody, w jakiej się gotowały, a sama konsystencja - o czym pisałam wyżej, jest niesamowicie aksamitna.

Kleik przyrządzam z samego rana, aby bez pośpiechu osiągnął taki stan, jaki ma osiągnąć, dając mu jednocześnie czas na wystygnięcie. Podaję w temperaturze pokojowej, albo całkowicie schłodzony. W towarzystwie rzeżuchy i szczypiorku. Jak dla mnie, tak smakuje najlepiej.

 
 Jest kleik

Nie ma kleiku

I rzecz jasna na teorii się skończyło. Bo w praktyce znów objadłam się jak bąk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz