23 sierpnia 2013

Let's go coco! Home-made crispy bars

Nadeszła pora na kokosa.
Jestem maniakalnym pożeraczem kokosów. Mogę pochłaniać je zawsze i wszędzie. Gdyby kiedykolwiek miano zorganizować wszechstronny konkurs pokarmowy, to ja, jako potencjalny juror, wystawiłabym kokosowi okrągłą dziesiątkę.
Kokos jest wdzięcznym tematem kulinarnym, to oczywiste. Przychodzi z pomocą i niejednokrotnie inspiruje mnie w kuchni, chociażby z tego powodu, że wiele oferuje. Kusi mnie szerokim spectrum swoich możliwości, objawiających się czy to w aksamitnym, gęstym mleczku, słodkawej śmietance, czy puszystych wiórkach. A kiedy mam świadomość, że wszystkie te skarby odkryłam ja i tylko ja, po uprzedniej walce z twardą, nieprzejednaną kokosową skorupą, tym bardziej odczuwam swój triumf wyniesiony z tego pojedynku. 
Jako mały smark zawsze marzyłam o tym, by zostać rycerzem. Ani księżniczką w złotych pantofelkach, ani wielką damą kryształowego zamku. Nie, nic z tych rzeczy. Z całych sił pragnęłam być rycerzem, koniecznie w zakurzonej zbroi, koniecznie z czerwonymi proporcami przypiętymi u siodła, koniecznie na potężnym siwku. Usilnie wierzyłam, że to pragnienie jest jak najbardziej realne i bez reszty zatracałam się w wizjach niesienia pomocy damom tudzież mężom w opałach, dalekich wędrówek i zwycięskich pojedynków.
Marzenia się spełniają, choć ostateczny rezultat często zaskakuje scenariuszem odmiennym niż ten, któryśmy sami umyślili. Co prawda w moim przypadku nie spełniła się ani wizja zbroi, ani proporców, ani dzielnego rumaka (tego ostatniego szkoda mi najbardziej!), ale w ramach rekompensaty otrzymałam możliwość ścierania się z twardą i upartą kokosową skorupą jako namiastkę rycerskich pojedynków. Bo kiedy nareszcie uda mi się dobrać do wnętrza tego twardziela, nierzadko czuję się jak rycerz nad ubitym smokiem. Cóż, duma rośnie.

A jeżeli jest już kokos, to warto wykorzystać go w masowej produkcji domowych batoników. 
Wymarzony baton to taki, który jednocześnie porywa swą lepką, ciągnącą się strukturą i który jednocześnie chrupie. Tak, tak, te dwie skrajności można połączyć w jedną, harmonijną całość, w rezultacie pokazując, że bruegelowska wizja raju dla łakomczuchów naprawdę istnieje. 
A więc, aby nie przedłużać, moja receptura na wypełnione po brzegi, dekadenckie do granic niemożliwości, emanujące słodyczą batoniki.
Nie daj się prosić. Oczaruj się kokosem!



Składniki:
  • szklanka daktyli (najlepiej niesiarkowanych)
  • szklanka wiórków kokosowych (użyłam wytłoczyn ze świeżego miąższu kokosa, po sporządzeniu z nich mleka kokosowego)
  • dwie łyżki melasy karobowej (lub innego słodzidła)
  • łyżka karobu (lub kakao)
  • łyżeczka cynamonu
  • śmietana kokosowa (w moim przypadku domowa :))
  • łyżka-dwie oleju kokosowego
  • suszone owoce - użyłam goji, skrojonych w kosteczkę fig, porzeczek (dwie garści)
  • szklanka skiełkowanej i podsuszonej kaszy gryczanej (opcjonalnie)*
Daktyle zalewam wodą i zostawiam do namoczenia na 10-15 minut. Miksuję je razem z wiórkami, melasą, karobem, cynamonem, olejem kokosowym i dwiema łychami śmietanki kokosowej. Dodaję skiełkowaną kaszę, suszone owoce i mieszam. Masę (o dość gęstej konsystencji) wykładam na przygotowaną foremkę i wstawiam do lodówki do stężenia na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Dla spotęgowania walorów smakowych polecam posmarować wierzch grubą warstwą śmietanki kokosowej, bez żadnych dodatków. 

I już. Tak oto powstał domowy batonik, zaskakujący bogatym wnętrzem żelko-podobnych w smaku suszonych owocków i naturalnych chrupek. Tak oto powstała pseudo-studencka czekolada. Tak oto gęba dostała się do nieba.

*Skiełkowana kasza odgrywa o tyle istotną rolę, że nadaje batonikom walory smakowe i gwarantuje chrupkość. Produkcja takich domowych chrupek jest czasochłonna (pisałam o niej tutaj: klik w link), więc równie dobrze można sięgnąć po jakikolwiek inny zastępnik - na przykład ryż dmuchany, ekspandowany amarantus lub ziarno orkiszu...Myślę, że możliwości jest wiele.


4 komentarze:

  1. Ja chcialam byc superbohaterem z laserowym pistoletem i umiejetnoscia znikania na zyczenie :)
    A kokosowe pysznosci tez uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo chyba każdy z nas, w głębi duszy, chciałby być herosem o super mocach :)

      Usuń
  2. samo zdrowie w nich zamkniete :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łączenie przyjemnego z pożytecznym, w myśl zasady zdrowo=smacznie :)

      Usuń